W rok czasu schudłem 73 kilogramy, a sposób w jaki tego dokonałem opisałem tutaj na blogu. Swoim przypadkiem i historią chcę zarazić innych pozytywnym nastawieniem i dać im motywację do działania. Pokazać, że nawet w dramatycznej sytuacji, można pozbyć się nadwagi.

środa, 18 marca 2020

SARS-CoV-2 | Trening na kwarantannie - improwizacja!


Świat jakby zwolnił, ulice opustoszały, tylko gdzieniegdzie pojedynczo przechadzają się spacerowicze. Sklepy wprowadziły ograniczenia, salony fryzjerskie, piękności itd. zamknięte do odwołania. Z tego co wiem większość siłowni także zamknięta. Nie wiem jak w innych miejscowościach wygląda sytuacja. 

No właśnie siłownie zamknięte, co uważam oczywiście za słuszne posunięcie, losu kusić się powinno, ale co robić jak jest potrzeba poćwiczenia, poruszania się? Ja też jestem bez dostępu do ciężarków (ciężarków dlatego, bo ciężary podnoszą potężni siłacze, ja do takich się nie zaliczam, dlatego mówię, że podnoszę ciężarki :D), nawet zrezygnowałem z biegania pomimo, że mam gdzie. Mam dosłownie kawałek do miejsca, w którym praktycznie nikt się nie przewija, ale i tak zrezygnowałem z biegania do odwołania. Okej, może mi siadło na głowę i popadłem w paranoję, nie mówię, że nie, ale wolę losu nie kusić. Wracając jednak do meritum, co robić gdy siłownie zamknięte, a przed wyjściem by samotnie pobiegać paraliżuje strach?
Odpowiedź jest prosta, trenować w domu! Improwizacja!

Że utrzymanie tężyzny fizycznej jest ważne pisałem już w poprzednim wpisie - KLIK, wspominałem tam również, że bardzo ważne jest by nie przeforsować znacząco organizmu bo może spowodować to obniżenie naturalnej odporności organizmu. Osobiście lubię dać sobie wycisk i czuć jak pot strumykami leje mi się po plecach w miejsce, gdzie słońce nie dochodzi. Ale nie dzisiaj, nie teraz. Jeszcze zdążę nie jeden raz.
Dlatego uznałem, że będę improwizować i będę trenował tym co mam pod ręką. Potrzeba matką wynalazków! Stąd też zdjęcie dwóch pięciolitrowych butelek z wodą na samym początku, które między innymi wykorzystuję do improwizowanych treningów podczas narodowej kwarantanny w domowych warunkach.

Ale do konkretów. Przedstawię kilka moich sposobów na trening w domowych warunkach podczas kwarantanny, który ja nazywam improwizowanym. Dlaczego improwizowanym? Bo to improwizacja, totalna partyzantka, ale nie znaczy to, że gorsze. Wystarczy być systematycznym a efekty przyjdą same. Jak ze wszystkim.

Mój trening improwizowany podczas narodowej kwarantanny:
  • Zaczynam od rozgrzewki, na początek półminutowa walka z cieniem na przemian z rozciąganiem (przyzwyczajenie z treningów karate i K1). Powtarzam to dwa, trzy razy. Wszystko zależy od upodobań i fizycznego uwarunkowania.
  • Następnie brzuszki, zaczynam od stu brzuszków, czterema seriami po dwadzieścia pięć powtórzeń. Przerwy robię krótkie, czasami robię powyżej dwudziestu pięciu powtórzeń aby dobrze poczuć mięśnie.
  • Teraz pompki, pięćdziesiąt pompek zwykłych na ziemi, potem pięćdziesiąt pompek na taboretach. Co mam na myśli, nogi na łóżku, ręce opieram o taborety i pompuję ile sił wyssałem z mlekiem matki. Ilość tych pompek czasami zwiększam. Zależy to od dnia i mojego zaangażowania.
  • Między pompkami robię przerwę robiąc sto przysiadów seriami, właśnie z tymi butelkami pięciolitrowymi wypełnionymi wodą.
  • Potem biceps, podnoszę oczywiście wspomniane wcześniej butelki w uchwycie normalnym oraz młotkowym. Trzymam rzecz jasna za plastikowe rączki. Jeżeli chodzi o ilość serii i powtórzeń to różnie, ale zazwyczaj to piętnaście do dwudziestu powtórzeń (lub więcej), samych serii jest osiem do dziesięciu. Nie robię także długich przerw.
  • Nie zapominam o tricepsie, który robię pompując na podłodze, na taboretach lub o oparcie łóżka z rękoma za plecami.
  • Tymi butelkami trenuję także barki, podnosząc je nad głową, rękoma na boki oraz rękoma prostopadle do klatki piersiowej. W tym przypadku robię około dziesięciu do dwunastu serii. Powtórzeń w serii robię piętnaście do dwudziestu lub więcej. 
  • Następnie przechodzę do klasycznych scyzoryków na podłodze, dziesięć serii po piętnaście powtórzeń. 
  • Trening kończę tak jak rozpocząłem, czyli walką z cieniem oraz rozciąganiem.

Dla mnie w okresie narodowej kwarantanny taki trening jest w zupełności wystarczający, zajmuje mi on w porywach od trzydziestu do czterdziestu minut. Czasami wydłużam go dodając więcej powtórzeń do jakiegoś ćwiczenia, lub wykonując inne dodatkowe ćwiczenie, które akurat spontanicznie przyjdzie mi do głowy.
Taki wysiłek uważam i czuję, że jest dla mnie optymalny, nie czuję się po nim zmęczony (dbamy o odporność), ale za to czuję się fajnie nakręcony buzującymi endorfinami i jakoś tak jestem po nim pozytywnie nastawiony do całej tej sytuacji, w której jesteśmy wszyscy postawieni.

A jak to u was wygląda?


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Copyright © Dieta Balona | Powered By Blogger

Design by Anders Noren | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com